Archiwum czerwiec 2018


cze 07 2018 06.06.2018r. Dzisiaj przegiął..
Komentarze: 0

Jest 06.06.2018r. godz. około 14.20. Na 14.30 umówiłam Aurelkę do lekarza i męża też. Wsiadamy we 3 do samochodu, odpalam samochód na chwilę zadziałał i padł.. potem już nie chciał odpalić w ogóle.. więc mój mąż od kurew, szmat itp. zaczął mnie wyzywać na cały regulator, samochód miałam otwarty bo powiedziałam "sam sobie go odpal". Przy zamianie miejscami jak Robert przechodził obok mnie to całą siłą mnie popchnął z łokcia i barkiem. Potem próbował odpalić samochód nic z tego, to zaczął mnie wyzywać: "Ty kurwo, nawet samochodu nie zatankowałaś , dupę wozisz i myślisz, że ja będę tankował, ooo takiego huja i pokazał gest Kozakiewicza". Powiedziałam mu, żeby mnie nie wyzywal bo dla własnej przyjemności nie jeżdżę, tylko Amelkę woze do przedszkola jak mi samochód zostawi " a ten znowu od szmat, kurew itp. zaczął mnie wyzywać. W ogóle jak wsiadł do samochodu (jak się już zamieniliśmy) to dostałam od niego z łokcia w głowę.. powiedziałam mu "lecz się" , ale on swoje tylko zwyzywać mnie potrafił. Jak już nie mógł zapanować nad emocjami to mnie opluł bezczelnie, pomyślałam sobie że nie będzie mną pomiatał i oddałam mu tzn. też go oplułam, ale ten znowu to samo i wysiadł z samochodu więc przestałam bo zachowywał się jak chory psychicznie. Potem wsiadł i ja zaczęła, go straszyć policją, a ten mi ręke lewą z całej siły wykręcił z  całej siły (aż głowę miałam nad skrzynią biegów) i mówi "no dzwoń".. potem mówię "no zrób tak jeszcze to bez wahania jeszcze raz mi rękę wykręcił, a potem zabrał mi telefon i nie chciał oddać. Powiedziałam "oddaj mi ten telefon a on że nie, ale wreszcie oddał jak mu powiedziałam, że od Przemka zadzwonie (od szwagra - zadzwoniłam po niego i siostrę żeby mnie i Aurelkę zawieźli do lekarza, a potem mieliśmy odebrać Amelkę z przedszkole). Potem znowu zaczął mnie wyzywać, ja mu powiedziałam żeby się wyprowadził bo tylko dzieci szkoda a ten znowu mnie od szmat, kurew itd... w końcu powiedział że mnie "zabije" to mówię: "no zabij, proszę bardzo" .. potem znowu mnie zwyzywał to uderzyłam go w ramię albo w twarz bo już nie wytrzymałam, to znowu mi rękę z całej siły wykręcił (tym razem najmocniej aż łzy wielkie poszły :/)  a potem mi powiedział, że może mi płacić alimenty.. skończyło się na tym, że pojechał ze mna. Aurelką i moją siostrą Gosią  (w ciąży siostra) do lekarza, potem jak gdyby nigdy nic przyszedł z nami do domu (ze mną Amelką i Aurelką).. MASAKRA... P.S. Gdyby z Aurelką nie trzeba było jechać do lekarza, to w życiu z nim bym nigdzie nie pojechała za to co zrobił.. dostał dwa dni zwolnienia (na gardło) więc pewnie będzie .... ;/;/;/;/;/     ..................

sszzaa : :